Dziewczyna
leżała w centrum wybuchu, zabrudzona, podrapana i obita, jednakże
cała. Patrzyłem na jej będące w strzępach ubranie odsłaniające
gołe, zakrwawione ciało. Rozrzucone włosy nosiły ślady
przypalenia, ale zachowały swoją długość. Pojedynczy sztylet,
niecały metr od niej, wydawał się doszczętnie zniszczony, a ciała
dalej wskazywały na śmierć w cierpieniach. Tylko ona, w samym
centrum. Nieruszona żadną niszczycielską siłą, która tędy
przeszła. Gdy podszedłem bliżej zauważyłem cień ruchu będący
najwidoczniej jej oddechem, że jeszcze skubana żyła, po tym co tu
się najprawdopodobniej wydarzyło.
Obróciłem
ciało i oczom moim ukazała się umorusana twarzyczka. Mógłbym
powiedzieć, że dziecka, jednak pomimo delikatności rysów, które
byłem w stanie dostrzec, była to twarz kobiety. Swoją drogą nie
tylko to na to wskazywało, nie ważne jak męski strój, krągłych
bioder nic nie ukryje. Tylko dlaczego wszyscy chcą być teraz
przeciw władzy? Nawet taka dziewczyna przyłączyła się do
rewolty, a pierwszy ich poważniejszy atak zakończył się porażką.
Cóż, nic nie poradzisz na głupotę ludzką, a ich nikt nie uczy,
że najpierw powinno się wszystko przygotować, przećwiczyć i
atakować o odpowiedniej porze.
Zerwałem,
wiszący jej na szyi, rzemyk i rzuciłem symbol rewolucji gdzieś w
gruz. W niewoli nie będzie jej to potrzebne. Próbowałem ją
ocucić, jednak nie reagowała, a gdy ją podniosłem bezwładne
ciało niemalże przelało mi się przez ręce. Na całe szczęście
wystarczyło parę kroków, aby zapakować ją na wóz i, wraz z
woźnicą, ruszyć na dalsze poszukiwania.
-Nikt
więcej nie został, panie?
-Nie,
ale mamy jeszcze trochę do przeszukania- odparłem, chociaż miałem
nieodparte wrażenie, że w tym rejonie tylko dziewczyna przeżyła.
Zrozpaczone
jęki porzuconych w lochach więźniów były zapewne symfonią, dla
zatrudnionych tu ludzi. Więziennikami nie zostawali zwyczajni
mężczyźni czy kobiety, a tylko tacy o zaburzonej, brutalnej
psychice, mający już swoją osobą przekonać ludzi, że nie warto
tam trafić. Dla mnie nie były to przyjemne dźwięki. Inaczej
brzmią ludzie zabijani na polu walki, gdzie wiesz za co walczysz,
inaczej ludzie zabijani po cichu, bo zmusza cię do tego rola
szpiega, a inaczej wycie zabijanych bez powodu złodziei, bo mieli
pecha zostać złapanymi. Chociaż mordercy i gwałciciele też się
zdarzali, o ile już przetrwali zatrzymanie i nie zostali skazani na
szybką śmierć umierali tutaj, niewiele dłużej.
W
tym też miejscu zbierano wszystkich, nowo wyłapanych, jeńców z
ostatniej akcji. W przeciwieństwie do więźniów każdy znajdował
się osobnej, kamiennej celi. Bez siennika, nocnika czy jakiejkolwiek
innej rzeczy mogącej im pomóc przejść do drugiego świata.
Ubrania zabrane, a na wszelki wypadek, by się nie okazało, że
ściany są zbyt śmiercionośne, każdego uśpiono do czasu
przeglądu.
Najpierw
przechodzili dowódcy, by wybrać dla siebie dodatkową nagrodę za
spacyfikowanie buntu. Następnie wysłannik oddziału mający
zagarnąć kilku niewolników dla siebie i kolegów, których później
sprzedadzą , by podzielić między siebie zysk. Na końcu te uśpione
mury odwiedzali kupcu płacący niemałe sumki, by mieć bezpośredni
dostęp do przyprowadzanych przez wojsko niewolników. Jeśli ktoś
pozostał po potrójnym sprawdzeniu był odsyłany do państwowych
przybytków lub sprzedawany jako niewolnik niskiej jakości, skoro
nawet wytrawny handlarz niczego w nim nie dojrzał.
Na
całe szczęście znajdowałem się w pierwszej grupie i odwiedzić
mogłem każdego z tych ludzi przed innymi. Tak zrobiłem, chociaż
zarówno myślami, jak i ciałem powracałem do znalezionej przeze
mnie dziewczyny. Było w niej coś takiego... Martwiło mnie jednak
jedno, minęło już parę dni, a ona się jeszcze nie ocknęła.
Tym
razem do więzienia dotarłem wraz z moim przyjacielem, choć nie
pałałem radością na myśl o tym co będzie robił każdej z
umieszczonych tu tymczasowo osób, musiałem przybyć wraz z nim, by
dokonać wyboru.
-Powiedz
mi, ta twoja dziewczynka już pomyka, bo z chęcią bym się nią
zajął- powiedział Ariut, gdy wkraczaliśmy na schody prowadzące
do cel.
-Zajął?
Tak po prostu?- spytałem patrząc na niego z lekkim wyrazem
niedowierzania na twarzy.
-No
tak, ale zrobiłbym to na swój sposób, znasz mnie przecież- dodał
uśmiechając się złośliwie.
No
fakt, znałem. Nie raz byłem światkiem jego dzikich ekscesów czy
to na misji, czy w sypialni, w końcu dla niego obie sfery to wieczna
wojna. Muszę żyć ze świadomością jego czynów, chociaż...
większość ludzi uwielbia dominować nad innymi, on ma tylko
większą możliwość wykorzystując swój dar. Najlepsze w tym
wszystkim jest to, że ten czarnowłosy chudzielec potrafi sobie
owinąć w okół palca każdego.
-Tak
w ogóle, faktycznie jest taka ładna?
-Kto?-
rzuciłem orientując się, że go nie słuchałem, lecz uniesiona
brew sprowadziła mnie na właściwy temat.- Tyle o niej mówię? To
źle, ale faktycznie jest w niej coś takiego. Może nie piękno, jak
tych wszystkich przyprowadzanych na bale kobiet, jednak coś do niej
ciągnie. Poza tym, nie da się ocenić w pełni czyjejś urody, gdy
wiecznie jest przy tobie nieprzytomny, nie uważasz?
-Według
mnie jest całkiem przytomna i gotowa do schrupania- powiedział
stając w otwartych drzwiach.
Pierwsze
co zobaczyłem to przerażone zielone oczy i spojrzenie wędrujące
ode mnie do Ariuta, dopiero gdy chłopak przekroczył próg dało się
zauważyć nieudane próby ukrycia nagości.
-Witaj-
usłyszałem głos przyjaciela- zaczynaliśmy się już trochę
martwić, że tak długo się nie budziłaś. Jak zapewne już się
zorientowałaś, jesteś w więzieniu Wares, ale nie musisz się
martwić, bo nie na długo, prawdopodobnie dzisiaj stąd wyjdziesz.
Jednakże zanim to się stanie musimy z tobą porozmawiać. Jestem
Ariut Solaris, mój przyjaciel natomiast nazywa się Lukarn z rodu
Sievorn.
Niemalże
spijała słowa z jego ust. Jej oczy nie chciały zmienić wyrazu na
inny niż czyste przerażenie, jakby to była jedyna rzecz jaką
potrafiła. Docierało do niej każde stwierdzenie, każda literka, a
mimo to nie widać było, aby starała się wymyślić jakieś
kłamstwo specjalnie dla nas. Każdy inny złapany rebeliant tak
robił, pierwsza rozmowa była wysłuchiwaniem naprędce skleconych
kłamstw, dopiero po bliższym spotkaniu z którymś z katów
zaczynali prezentować wszelkie fakty. Ona zachowywała się zgoła
inaczej, jakby chciała coś powiedzieć, lecz nie miała co i bała
się jego złości. Chociaż w jego przypadku nie należy bać się
złości, a wyrachowania.
-Powiedz
mi mała, jak ty masz na imię- na jego słowa spuściła wzrok.- No
dobrze, to może powiesz mi w takim razie z jakiego powodu dołączyłaś
do rebelii?- tym razem bardzie przesunęła się w kąt, jakby
chciała, by ściana ją pochłonęła.- EJ, spokojnie. Chodź tu do
mnie.
Wyciągnął
w jej kierunku dłoń i po chwili już siedział za zaskoczoną
dziewczyną. Jedną rękę położył jej na brzuchu, drugą
przesunął między piersiami, by oprzeć na obojczyku. Gdy próbowała
uciekać, tylko mocniej przyciągnął ją do siebie, aż jej głowa
znalazła się prawie na jego ramieniu. Doskonale wiedziałem co to
oznacza, więc tylko zamknąłem szczelnie drzwi i usiadłem z boku.
-Skarbie,
musimy się czegoś dowiedzieć, żeby ci pomóc. Spróbujmy od innej
strony, co? Zdradź mi w takim razie skąd pochodzisz- drgnęła
chcąc znowu uciec.
Ona
dawała znaki, że zamierza coś zrobić, dla niej nie było
ostrzeżenia. Uwięziona w uścisku mężczyzny rozchyliła usta z
zaskoczenia i bólu, a jej ciało wygięło się, kiedy fala spazmów
przetoczyła się przez jej organizm. Wyglądała uroczo z tym
spojrzeniem łani oraz wargami otwartymi jak w ekstazie.
-Mała,
nie rób tak, bo mi się tylko bardziej spodoba- powiedział
delikatnie się za nią wiercąc.- Powróćmy do tematu, kim moja
droga jesteś? Skąd do nas przybyłaś? Dlaczego, znalazłaś się
wśród rewolucjonistów, zamiast spokojnie pracować? Czemu brałaś
udział w ostatnim ataku? Co się podczas niego wydarzyło? Kogo
znasz z waszej siatki?
Z
każdym kolejnym pytaniem próbowała się wyrwać. Za każdy brak
odpowiedzi jej ciało pochłaniało silniejsze cierpienie. Policzki
zalała jej czerwień, oddech przyśpieszył, a oczy niebezpiecznie
uciekały ostrzegając przed utratą przytomności. Nie pojawił się
natomiast żaden głośniejszy jęk, żaden krzyk, a w momencie, w
którym się znalazła, większość osób błaga o litość...
Widziałem
jej oczy i zafascynowany grymas Ariuta, bo uśmiechem bym tego nie
nazwał. Wtedy nastąpiła jakaś zmiana, jej spojrzenie nie wyrażało
już samego strachu, a przerażenie wymieszane z obrzydzeniem.
Wyrwałem się z rozmyślań i nim zobaczyłem dłoń przyjaciela
niknącą między jej udami, zauważyłem obejmujący mięśnie
skurcz, a także usłyszałem cichutki, zachrypły jęk, jakby
wydobycie go z siebie sprawiło jej niesamowite trudności.
-Przestań-
powiedziałem podnosząc się.
-Ale
ja się dopiero rozkręcam!
-Tyle,
że ciebie podnieca krzyk, a ona nie krzyczy. Jak na mój gust jest
zwyczajnie niema, w związku z czym niewiele zdziałasz w swojej
ulubionej materii.
-Obejdę
się! Jest o wiele bardziej wyrazista niż te wszystkie plączące
się u mnie baby- odparł wysuwając rękę spomiędzy jej nóg, by
przesunąć nią po linii ciała, a następnie dotrzeć do szczęki i
ostrym szarpnięciem obrócić ją twarzą do siebie.- My się
dogadamy inaczej, prawda słonko?
-Jest
moja- przypomniałem mu, gdy kolejny spazm objął dziewczynę.
-Podzielić
się nie chcesz, to nie- złożył pocałunek w kąciku jej ust, po
czym wstał zostawiając ją drżącą na ziemi.- Zbierajmy się,
skoro podjąłeś decyzję, nic tu po nas, dostarczą ci ją, mamy
ciekawsze rozrywki niż siedzenie w pierdlu- dodał szturchając mnie
w ramię, a ja po raz pierwszy od dawna zobaczyłem w jego błękitnych
oczach głód.
Woń
palonych ziół i drogich perfum powitała nas szybciej niż strażnik
przy bramie. Im głębiej wchodziliśmy w labirynt korytarzy, tym
bardziej zagłębialiśmy się w świat szeptów, śmiechu i
stłumionych przez ściany jęków. Szliśmy bocznymi odnogami
pragnąc ominąć główny nurt przybytku i wystawiane przez niego
sztuki. Chociaż, ja bym je z chęcią obejrzał, lecz Ariut gnał
przed siebie popychany przez wzrastającą żądzę. Niemalże dało
się zobaczyć ogień pulsujący mu pod skórą niczym krew.
Wpadł
do niewielkiego pomieszczenia. Nim ktokolwiek zdążył zareagować,
rzucił na stolik sakiewkę z monetami i ruszył na poszukiwanie
swojej ofiary. Nie przeszkadzało mu, że znajduje się w prywatnych
pokojach dziewcząt ani to, że część z nich przyjmowała tam
gości. Mijał jak burza jedno pomieszczenie po drugim, obchodził
ludzi, rozdzielał kochanków. Jednak nie potrafił znaleźć nikogo
dla siebie, coś gnało go nadal do przodu, nie pozwalając
przystanąć, by zadecydować. Co chwila słudzy wprowadzali nowe
dziewczyny, lecz on je tylko omijał prąc dalej. Ja szedłem za nim,
uspokajając, przepraszając, prezentując go jako wariata urwanego
ze smyczy. Z każdą chwilą zaczynałem wątpić w jego
poczytalność. Tak zachowywał się tylko podczas walki, gdy wyczuł
zew krwi.
W
końcu się zatrzymał. Stanął przed parą objętą w miłosnym
uścisku w załomie korytarza. Mężczyzna przypierał do muru
drobną, długowłosą blondynkę. Dziewczyna oplotła go smukłymi
nogami, a jej dłonie wędrowały po jego umięśnionym karku. On za
to, jedną ręką utrzymywał ją w powietrzu, drugą natomiast
majstrował przy troczkach spodni. Źle dla niego, że zbyt dał się
pochłonąć pragnieniu, jak najszybszego zagłębienia w przyjemność
oferowaną przez kobietę.
Dłoń
przyjaciela spokojnie osiadła na jego ramieniu, by jednym
szarpnięciem oderwać go od wybranki. Zaskoczone dziewczę zjechało
po ścianie, aby wylądować na kształtnej pupie, a Ariut strzelił
kochasia prosto w pysk hamując jego zapędy. Ponowił uderzenie, po
czym wykręcając mu rękę uderzył nim o przeciwległą ścianę
korytarza. Był od niego niższy i szczuplejszy, ale wrzące: złość
oraz pożądanie w połączeniu z doświadczeniem robiły z niego
maszynę do zabijania. Przed rozkwaszeniem jego czaszki o mur,
powstrzymało go tylko pojawienie się Pani domu, która, miast go
strofować czy wyrzucić za drzwi, przyprowadziła medyka, by zabrał
poszkodowanego. Wskazała najbliższą komnatę, po czym odeszła do
swoich obowiązków.
Otworzyłem
pomieszczenie, do którego wszedł chłopak z zarzuconą na ramię,
szamoczącą się dziewczyną.
-Czyś
ty do reszty zwariował?!- krzyknęła, gdy tylko jej drobne stopy
dotknęły podłoża.- Kompletnie ci odbiło! Jak mogłeś klienta
mi...
Głośny
trzask i jej dłoń wędrująca do policzka, by zająć miejsce
będącej tam przed sekundą. Pomalowane karminem wargi ułożyły
się w „O”, a w kącikach oczu pojawiły się łzy. Za to na jego
ustach pojawił się delikatny uśmiech. Uśmiech mający ją
uspokoić. Mi natomiast mówił on, że zabawa dopiero się
rozpoczęła, więc usiadłem wygodnie i czekałem na rozwój
wydarzeń.
Uścisnął
dłoń przyciśniętą do twarzy, by następnie wyginając ją
spowodować, iż dziewczyna, pragnąc złagodzić ból, obróciła
się do niego plecami. Drugą rękę zanurzył jej we włosy. Krótkie
szarpnięcie. Cichy jęk i głowa dziewczyny została odchylona
odsłaniając bladą skórę szyi. Pochylił się, powoli zbliżył
do niej swoje wargi, lecz zamiast pocałunku prostytutka poczuła
dotyk jego zębów. Czerwony ślad przykryły puszczone pukle, gdy
jego dłoń zsunęła się na kark. Przestał przyciskać jej rękę
do twarzy i zjechał w dół, po linii żuchwy, szyi, obojczyka.
Palce zanurzyły się między wzgórki piersi wędrując na płaski
brzuch. Przesuwając się w bok podciął ją. Upadek amortyzowała
jedynie jego ręka tak, by dziewczyna nie uderzyła głową o
podłoże. Suknia została mu w garści, a światło dzienne ujrzały,
prócz jędrnych półkul, jasne włoski zdobiące jej łono.
Przyklęknął obok. Podciągnął dziewczynę tak, by móc swobodnie
wpić się w jej usta oraz wędrować palcami po wewnętrznej stronie
uda.
Trzy
muśnięcia i jęk. Raz... dwa... trzy... jęk. Raz... dwa... trzy...
i kolejny jęk.
Blondynka
próbowała się mu wyrwać, ale wzmagające się fale bólu
przenikające jej ciało to uniemożliwiały. Wiła się oddychając
ciężko. Wciąż byli złączeni w pocałunku, więc wdychał każdy
jej cichy skowyt, jak powietrze potrzebne do życia. Gdy między
kolejnymi skurczami nie przestawała się trząść, puścił ją.
Jednak była to tylko chwilowa przerwa. Usiadł na podłodze
wygodniej, wygiął ją, nakrywając tułów jej nogami, odrywając
pośladki o dywanu. Pierwsze uderzenie wydobyło z niej cichy okrzyk.
Następne, prócz ciemniejącej purpury pośladków, niemalże nie
pozwalały złapać tchu. Krzyk i jęki milkły tylko, gdy Ariut
swoim darem utrzymywał jej ciało na granicy bólu i rozkoszy dając
jej chwilę wytchnienia. Cierpienie i przyjemność zadawane innym to
jego konik, więc widok krzyczącej, wyginającej ciało w łuk,
ledwo dotkniętej przez niego kobiety był czymś normalnym.
Jednak
kiedy jego palce znalazły się w jej wnętrzu, a jego moc wzięła
ją w posiadanie stało się coś, czego żaden z nas się nie
spodziewał.
Przerażona
dziewczyna szarpnęła się tak niefortunnie, że kopnęła
pochylonego nad nią mężczyznę. Ten zaskoczony odsunął się od
niej, po czym usiadł z pochyloną głową na krawędzi łóżka.
Popatrzyła
na niego. Bezwiednie się odsunęła. Obróciła w moją stronę. Jej
zaróżowione policzki, łzy błąkające się w kącikach oczu,
przygryziona warga w rozterce. Ruszyła po podłodze w moją stronę,
lecz moje spojrzenie ją zatrzymało. Nie ja pragnąłem być dzisiaj
z kimś, nie ja za nią zapłaciłem i to nie mnie powinna się
słuchać. Niepewnie spojrzała na niego, ponownie na mnie. Zebrała
w sobie, chyba, resztki woli i ruszyła, z głową nisko przy ziemi i
wypiętymi pośladkami, w jego stronę.
Ostrożnie
dotknęła jego obutych stóp, by drobnymi palcami sięgać wyżej.
Gdy podniosła lekko głowę, musnęła jej czubkiem zwisające
między kolanami ręce. Nie reagował, więc pozwoliła sobie
uklęknąć przy nim, przeciskając się jak najbliżej jego torsu.
Przesunęła dłonią po jego szczęce patrząc z pokorą. Otarła
się piersiami o jego krocze, badając reakcję. Szybko rozsupłała
spodnie i z wprawą objęła męskość Ariuta. Powoli wykonywała
posuwiste ruchy, a jej spojrzenie niemalże błagało, by zareagował.
Milczał.
Milczał
też wtedy, gdy ostrożnie wzięła go do ust, a jej język wykonywał
taniec na czubku żołędzi.
Milczał,
gdy zgarnęła mu włosy z czoła, by sprawdzić czy ją obserwuje.
Ocknął
się dopiero, jak zbliżyła się, by złożyć pocałunek na jego
ustach. Bez słowa pchnął ją na ziemię, obrócił tyłem do
siebie i, nie bacząc na nic, wbił się w nią.
Przycisnął
ją tak, by cały czas móc obserwować jej twarz, po czym zaczął
się brutalnie poruszać. Każdemu ruchowi towarzyszyła fala bólu.
Początkowo starała się nie krzyczeć, znosząc z dumą to co jej
robił, jednak, wraz ze zwiększeniem stopnia cierpienia, poddała
się. Krzykami, jękami i błaganiem o litość zrywała sobie struny
głosowe, a on pierdolił ją coraz zacieklej, jakby od tego zależało
jego życie.
Wraz
ze spełnieniem przez ciało prostytutki przeniknął ostatni spazm,
który pozbawił ją przytomności.
Natomiast
Solaris w paru ruchach doprowadził się do porządku i jak gdyby
nigdy nic wyszedł z pokoju.
Ja,
cóż, poszedłem za nim, po drodze wzywając kogoś, by zając się
biedaczyną, która na niego trafiła.
Zdecydowanie jestem zaintrygowana, zarówno przedstawionym światem wampirów, jak i losem zielonookiej dziewczyny :) Blog czyta się szybko i lekko, jedyne na co mogłabyś zwrócić większą uwagę, to odpowiednia składnia i interpunkcja ( troszeczkę zaburzają odbiór tekstu). Trzymam kciuki za Twoją dalszą pracę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Nav.y Blue
Dziękuję za pozytywny odbiór.
UsuńCo się tyczy składni i interpunkcji, mogłabyś wskazać miejsca, gdzie źle Ci się czyta? Ponieważ, w związku z moim sposobem pisania, czytanie tego przeze mnie jest, w pewien sposób, skazane na porażkę. Jako opis pierwszoplanowy niektóre przerwy czy załamania są specjalne, przecież nie myślimy z punkty A do B, a meandrujemy. Także z chęcią dowiem się, gdzie za bardzo zboczył kurs.
Jednak zastanawia mnie jedno... Skąd wniosek, że to świat wampirów?
Pozdrawiam serdecznie i życzę przyjemnego czytania,
AZ.
Kilka razy już zabierałam się za czytanie, ale za każdym razem nie potrafiłam się wciągnąć... aż do dziś.
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada, nie powiem, że nie ;) Coś innego niż czytałam dotąd.
Zastanawiający jest świat, w którym osadzeni zostali bohaterowie i mam nadzieję, że dalej będzie więcej szczegółów.
Sam Ariut jest bardzo ciekawy, czy to zwykły psychol, czy może ma jakąś głebię?
A o Lukarnie nie można jak narazie nic powiedzieć, może poza tym że jest bardziej obserwatorem niż samym uczestnikiem.
Nic... lęcę dalej ^^
Cześć i siema. Trochę zabrało mi wracanie do żywych (filmy stanowczo za bardzo mnie wciągają i chyba powinnam wrócić do książek). Już jestem. Nadrabiam zaległości albo, będąc bardziej dosadnym, zaczynam dopiero, hah.
OdpowiedzUsuńPoczątek ciekawy. Szczególnie dziewczyna, która jako jedyna wyszła żywa z wybuchu. W ogóle co spowodowało ten wybuch.
Rewolucja,spoko, ale o co cho. Jakaś grupa chuliganów, czy coś poważniejszego; rewolka przeciw czemu?
Wydaje mi się, że skoro dziewczyna przeżyła, choć ledwo, musi być czymś nadnaturalnym, a to też tłumaczyłoby jako tako rewolucję. Weź, im dłużej myślę o tym, tym więcej pytań mi się rodzi.
Woń palonych ziół i drogich perfum powitała nas szybciej niż strażnik przy bramie. - > podoba mi się to zdanie. Po prostu podoba. XD Musiałam to powiedzieć.
Odnoszę wrażenie, że Ariut w pewnym momencie zginie albo stanie się coś, co przewróci jego życie do góry nogami. Poza tym wydaje mi się, czy główni bohaterowie tego rozdziału są jakimiś szpiegami? XDD
Nie rozumiem całkowicie postawy głównego bohatera. Siedzi bezczynnie i patrzy, jednocześnie mówiąc, że laska, z którą zabawia się jego kumpel nic go nie obchodzi, ale ostatecznie nazywa ją biedaczyną. Trochę to ze sobą nie współgra w moim małym móżdżku.
Niewiele rozdział mówi o świecie, w który nas wrzuciłaś, ale to naturalne, tak myślę, w pierwszej osobie.
I fakt, jest kilka błędów. Nie chciało mi się ich wymieniać. Zauważyłam coś interpunkcyjnego (w oczy rzuciło mi się, że masz manie niestawiania przecinka przed -ąc), użycie dywizu zamiast pauz/ myślników, coś tam źle odmienione. Nie wiem, na ile chcesz głębokie analizy i przykłady. Mogłabym ci to wszystko wypisać w mailu, ale na bloggerze, to za dużo pierdzielenia. :P
Zostanę tutaj na pewno, bo mnie zaintrygowałaś mega, a sam rozdział pozostawił po sobie więcej pytań niż odpowiedzi. Powoli pewnie będę sobie nadrabiać. :) Miej cierpliwość. :P
Cierpliwości mam dużo, przegląd się przyda, ponieważ nie mam nikogo, kto rzuciłby obiektywnym okiem.
UsuńA co do dywizu, to przyznam się, że jakoś nigdy nie zwróciłam uwagi, iż tworzy się go w Wordzie inaczej. Myślnik to myślnik, ale teraz zmieniłaś mój świat. XD